niedziela, 3 maja 2015

| :: Od Layli :: |

Zaczynało robić się ciemno, to była niebezpieczna pora. Ruiny wydawały się jeszcze groźniejsze niż za dnia. Nie przejmowałam się tym jakoś specjalnie, nie bałam się ich. Przemierzałam opuszczone miasto niczym duch. Od dłuższego czasu nie widziałam człowieka. Ani zarażonego, ani zdrowego, nikogo. Kira szła środkiem ulicy jakby nigdy nic. "Kiedyś się doigrasz." Pouczałam ją w myślach. Miałam przy sobie poszarpaną ciepłą bluzę, latarkę, nóż, glocka i ogromną sukę, która była jeszcze szczeniakiem.
Zatrzymałam się w jednym z zaułków. W prawej dłoni trzymałam cały czas pistolet. Tak na wszelki wypadek, życie jeszcze jest mi miłe. Nie znałam tego miasta więc nie chciałam ryzykować. Rozejrzałam się uważnie. Okolica była czysta. Przywołałam do siebie swoją towarzyszkę.
-Dzisiaj nie ma kolacji. - Szepnęłam do zwierzaka gdy tylko siadła obok mnie.Spojrzała na mnie swoimi wielkimi oczami. Złapałam suczkę za obrożę. Tak mocno jak to tylko możliwe. Jakby to miało dać mi gwarancje tego, że znajdę nocleg.
Wypatrzyłam po drugiej stronie drzwi, były one zamknięte. Po cichu liczyłam, że jest tam bezpiecznie. Szybko i bezszelestnie przedostałyśmy się na drugą stroną. Było zamknięte, zresztą mogłam się tego spodziewać. Udało mi się zdjąć drzwi z zawiasów. W głębi duszy dziękowałam sobie, że jestem silna. Weszłyśmy do środka, po czym założyłam drzwi na miejsce, włączyłam latarkę i ruszyłam wgłąb domu. Po chwili zmieniłam glocka na nóż. Nie mogłam marnować amunicji. Może mi się przydać później, bardziej niż teraz. Skradałam się i chowałam za każdym możliwym rogiem. Bardzo ostrożnie wyglądając co czai się w kolejnych pomieszczeniach. Kiedy obeszłam cały parter odetchnęłam z ulgą, był czysty. Niestety nie znalazłam nic do jedzenia. Złapałam znowu Kirę za obrożę i ruszyłam w stronę schodów. Cały czas zachowując ostrożność. Nie dam się zabić w głupi sposób. Po chwili stałyśmy przed pierwszym stopniem. Spojrzałyśmy obie w górę. Czułam jak moja towarzyszka przestępuje z nogi na nogę. Coś wyraźnie tak czuła.
-Sprawdź. - Szepnęłam. Puściłam ją na schody Płynnie pokonywała jeden stopień po drugim. Zapadła grobowa cisza, Kira zniknęła w ciemności. Sekundy ciągnęły się jak godziny.
Nagle usłyszałam pisk pomieszany z warczeniem. Zaczęłam świecić w miejsce gdzie zniknęła moja suczka. Nic nie zobaczyłam, ruszyłam biegiem w górę. Wparowałam tam tak szybko jak tylko mogłam. Kolejne drzwi, tym razem były lekko uchylone. W środku paliła się świeczka, nie dawała ona zbyt dużo światła. Uchyliłam wolną ręką szerzej drzwi. Światło słabo padało na leżącą obok stolika Kirę, jej sierść zrobiła się czerwona. Podeszłam do niej bliżej. Jeszcze żyła, oderwałam rękaw z bluzy i zaczęłam tamować krwawienie z boku. Pisnęła żałośnie, bardzo ją bolało. Spojrzałam na nią, było mi jej cholernie szkoda. Niestety chwila nieuwagi i poczułam jak coś dotyka mojej potylicy. Chwilę po tym ktoś przeładował broń.
-Kim jesteś? - Ktoś zadał mi pytanie. Uniosłam powoli ręce do góry. - Odpowiadaj! - Ponaglił mnie głos. Wykorzystałam moment, błyskawicznie odwróciłam się. Napastnik nie zdążył zareagować, złapałam go za rękę i wykręciłam. Padł na ziemię, zabrałam mu broń i odrzuciłam. Niestety był silniejszy ode mnie. Wyrwał się i po chwili to ja leżałam pod nim. Kilka razy jeszcze zamienialiśmy się miejscami. Facet był silny i miał technikę, musiałam mu to przyznać. W ostateczności to on wygrał. Czułam jak uciska mi nogi swoim kolanem, dłońmi przytrzymuje moje ręce.
-Puść mnie kur...! - Krzyknęłam. Starałam się cały czas wyrwać z uścisku. Na próżno, słyszałam głęboki oddech nieznajomego oraz swój. Twarz miałam skierowaną w stronę psa.
-Co tutaj robisz? - Zadał pytanie.
-Latam, kurwa! - Warknęłam na niego. Byłam coraz bardziej wściekła. - Nie widzisz, leżę na tej cholernej podłodze bo ktoś mnie zaatakował.
-Czego tu szukasz? - Kolejne pytanie.
-Nie za dużo chcesz wiedzieć?
-Nie. Odpowiedz mi na pytanie.
-Szukam jednorożców, smoków i innych postaci magicznych. - Zakpiłam.
-Mów! - Niestety moja bajeczka nie przeszła.
-A co można szukać w tych czasach?! Jedzenia i noclegu idioto! A teraz mnie puszczaj. - W myślach układałam coraz to gorsze przekleństwa.

< Ktoś? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz