sobota, 9 maja 2015

| :: Od Adi'ego CD Marcela :: |

Ostatnie co pamiętam przed "zapadnięciem" w sen, to strzykawka. Stałem się królikiem doświadczalnym, a teraz mam drgawki. Kiedy się obudziłem, otworzyłem szeroko oczy i wydałem jęk spowodowany bólem, który rozsadzał moją klatkę piersiową. Białe ściany, aż raziły. Na łóżku obok spoczywał, ubrany w "suknię" tego samego koloru co ściany, Marcel. Jemu tego nie podano. Czułem się coraz gorzej, aż w końcu do sali wkroczyło dwóch lekarzy. Zawiśli nade mną jak kaci, co było prawdą i pokręcili głową. Odpięli mnie i zaczęli wynosić z pokoju. Załkałem głośno. Kiedy dotarli do drzwi, jednego z nich popchnąłem na framugę, a drugiego przewróciłem własnym ciężarem. Z trudem, ale jednak, dźwignąłem się na nogi i doczłapałem do chłopaka, trzymając się za pierś. Odpiąłem go od łóżka, po czym wycieńczony padłem na kolana.
- Adi?- ukląkł przy mnie i położył dłoń na moim ramieniu.
- Na mnie za późno- wychrypiałem ze łzami w oczach.
- Adi, co ty pi*przysz?
- Dali mi to antidotum... ono skraca życie...- złapałem skrawek jego koszuli i kurczowo zacisnąłem na nim palce- idź...
- Nie- nagle mnie podniósł i wybiegł z sali. Zacząłem co rusz skamleć, jęczeć, syczeć, a z kącików ust popłynęły mi łzy. Nie pamiętam co działo się dalej, bo najzwyczajniej w świecie zemdlałem z wycieńczenia.
***
Leżałem pod jakimś drzewem. Nie docierało mnie do mnie co działo się dookoła, jedyne co czułem to przyjemny chłód na czole i zapach pieczonego mięsa. Przypomniały mi się czasy, gdy jeszcze miałem dom, gdy zapach pieczonej kaczki rozchodził się po pokoju. Przywróciło mi zmysły, a gdy to się stało ujrzałem niedaleko siebie Marcela siedzącego przy ognisku. Zakaszlałem i złapałem się za brzuch, który potwornie mnie bolał. Suchość w gardle i pieczenie języka, dawało się we znaki.
- W-wody- wyszeptałem cały drżąc. Wzrok chłopaka skierował się ku mnie. Pokręcił głową.
- Nie mam... niestety nie mam wody- te słowa dobiły mnie totalnie. Zaszlochałem gorzko- jest mięso...
- Nie chcę mięsa! Wody!
- Zedrzesz gardło. Zaraz pójdę poszukać- wstał i otrzepał się z piachu.

(Yahaha weny nie ma!)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz