sobota, 2 maja 2015

| :: Od Emil'a CD Marcela :: |


Złapałem go za szczękę oglądając, czy aby nie jest nawet w najmniejszym stopniu zarażony. Z pogardliwą miną puściłem go. "Jest zdrowy, chociaż to". Kremówka piskała pod potęgą mojego owczarka kaukaskiego.
- Santos, puść go - rozkazałem - Idziemy!
Podnosząc się wyjąłem sztylecik z łydki i rzuciłem go nowicjuszowi z wzrokiem wyższości. Pies wiernie szedł przy mnie. Wszedłem w półki w poszukiwaniu bandaży. Rozerwałem sobie nogawkę i zawinąłem łydkę parę razy po czym zawiązałem na mocno, aby uciskając tamowało to wypływaniu krwi. Resztę artykułów medycznych zgarnąłem do plecaka. Wróciłem do wyjścia i na miłe rozstanie z chłopaczkiem rzuciłem mu małą rolkę płótna.
- Nie ma za co - prychnąłem i wyszedłem z budynku trzymając w gotowości pistolet z kalibrem 9x19.
Powoli kroczyłem w cieniu budynków, nasłuchując uważnie czegokolwiek. Santos robił tak samo. Przy okazji rozglądając się ze swojej perspektywy. Tak faktycznie wykorzystywałem jego wzrok, węch i słuch do wykrywania "niebezpieczeństwa". Szedłem dalej mimo, że słyszałem tego biedaka wlokącego się za nami. Jest możliwość, iż jeśli nie będę na niego zwracał uwagi to mi da spokój.
- Szukaj Santos - powiedziałam cicho do towarzysza.
- Może tak poczekasz, co? - usłyszałem za sobą. Phi, jako amator mocnych wrażeń powinien nie błąkać się pod nogami doświadczonego zabójcy-żołnierza. Podążałem za czworonogiem, który utkwił nos w podłożu szukając tropu zarażonych. Utkwiłem wzrok w szaro-burej sierści. Młodziak potruchtał do mnie zrównując się ze mną.
- Czego ode mnie chcesz? - warknąłem pod nosem.
- Jeszcze sam nie wiem - mruknął.
- To idź sobie i się zastanów, a następnie mnie nigdy nie znajdź - prychnąłem ze wyraźnie słyszalną irytacją.
- Zawsze taki jesteś czy tylko teraz tak masz?
- Spierdalaj, szczeniaku do rodziców.
- Tylko gdybym ich miał.
- Ile ty w ogóle masz lat, szczeniaku? - zatrzymałem się naglę i skatowałem go wzrokiem.
- Dwadzieścia jeden - uparcie patrzył mi w oczy.
- Masz czelność mi przeszkadzać?! Kiedy pracuje w dodatku?
- Nie złość się złość piękności szkodzi - powiedział uszczypliwie.
- Jeszcze moment, a zabraknie na tym świecie kolejnego idioty - odwróciłem się tracąc cierpliwość i czas na niego, lecz on szedł jak za dawnych czasów cygan na rynku. Byliście kiedyś na cygańskim rynku? Nie? Tym lepiej. Trują ci dupę, kiedy chociaż spojrzysz na ich stoisko. Identycznie czułem się teraz.
- Czekaj, przepraszam.
- Zajmij się swoimi sprawami - poleciłem mu.
- Są nie ciekawe.
-Dlatego też będziesz mi umilał czas swoim irytującym bezsensownym gadaniem?
- Nie musi być bez sensowne, jest jeden wspólny temat.
-Zaskocz mnie... Jaki?
- Jesteś za federacja czy poglądami Dimitra?
- Federacją, oczywiście.
- ...

< komentarz Marcela XD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz